Hit nie zawiódł, Biali nowym liderem

Hit nie zawiódł, Biali nowym liderem

To było spotkanie na które ze zniecierpliwieniem czekali kibice obydwu drużyn. W ubiegłą sobotę zmierzyły się ze sobą dwie najlepsze jak dotychczas ekipy. I właśnie na takim poziomie stało to emocjonujące spotkanie, w którym dotychczasowy lider Błękit Pniewo uległ na własnym obiekcie wiceliderowi, Białym Sądów 1:2. Bramki dla beniaminka zdobywali Adam Milkowski z rzutu karnego oraz Krystian Kamuda. Kontaktowe, a jak się później okazało i honorowe trafienie dla gospodarzy zaliczył w 90 minucie niezawodny Grzegorz Kaniecki, zdobywając swoją dziewiątą bramkę w obecnych rozgrywkach. Po tym meczu obie drużyny zamieniły się miejscami – Błękit spadł na drugą lokatę zaś Biali, co najmniej na tydzień, zasiedli na fotelu lidera.

Od pierwszego gwizdka Dariusza Królikowskiego gospodarze osiągnęli optyczną przewagę, goście z Sądowa natomiast nastawili się od pierwszych minut meczu na grę z kontrataku. W pierwszych dwudziestu minutach zawodnicy Błękitu parę razy zdołali zagrozić bramce Białych lecz po strzałach m.in. Grzegorza Kanieckiego czy Marcina Piguły. Udało im się nawet skierować piłkę do bramki Białych, jednak sędzia liniowy uniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną. Goście próbowali się „odgryzać” po kontratakach lub po stałych fragmentach gry. Po jedynym z nich blisko zdobycia był Marcin Nitecki, ale piłka po jego strzale głową poszybowała tuż nad poprzeczką. W 31 minucie, po naporze gospodarzy, niespodziewanie drużyna z Sądowa wyszła na prowadzenie. W pole karne przedarł się Krystian Kamuda, gdzie w niegroźnej sytuacji dość nerwowo zachował się obrońca Błękitu Marcin Pietraszewski, który wślizgiem trafił wprost w nogi skrzydłowego Białych. Dariusz Królikowski bez wahania wskazał na rzut karny, a na bramkę zamienił go Adam Milkowski, odbitym od słupka strzałem po ziemi. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i to drużyna z Sądowa przystępowała do drugiej części gry w komfortowej sytuacji.

Druga odsłona to jeszcze bardziej zdecydowane ataki gospodarzy, którzy za wszelką cenę próbowali odrobić jednobramkową stratę. Jednak tego dnia, mimo drobnych błędów, formacja obronna Białych była naprawdę dobrze dysponowana. Efektem tych szaleńczych ataków była druga bramka zdobyta przez przyjezdnych w 82 minucie meczu. Świetnym podaniem z głębi pola popisał się strzelec pierwszej bramki, Adam Milkowski, który zagrał idealnie w tempo do wychodzącego Krystiana Kamudy. Ten drugi zabrał się z piłką jak powinien (kilka minut wcześniej w identycznej sytuacji obrońcy Błękitu wybili piłkę) i przelobował pewnie broniącego Karola Janiaka. Na niespełna 10 minut przed było pewne, że goście tego meczą przegrać już po prostu nie mogą. Jednak gracze Błękitu nie rezygnowali i w 90 minucie dopięli swego. Piłkę do siatki Sebastiana Serafina z najbliższej odległości posłał Grzegorz Kaniecki, który dobił strzał kolegi. Chwilę później arbiter Dariusz Królikowski zakończył to spotkanie i na ławce przyjezdnych, a następnie w szatni wybuchł uzasadniony szał radośći, bowiem od tej chwili nie muszą się na nikogo oglądać.

Obie drużyny stworzyły naprawdę ciekawe widowisko. Ci kibice, którzy tego dnia wybrali się na stadion w Pniewie, na pewno nie mają czego założyć. Było wszystko to, co jest solą futbolu, czyli bramki, emocje, adrenalina czy też niepewność, która drużyna wyjdzie jednak zwycięsko z tego pojedynku o dużą stawkę. Tym razem to Biali „wydarli” trzy punkty gospodarzom, bo o ile piłkarsko tego dnia lepiej prezentowali się gospodarze, to jednak dzięki ambicji i woli walki wynik jest jaki jest. Przed nami jednak jeszcze sporo kolejek, ścisk w górnej części tabeli jest naprawdę duży więc sytuacji będzie się zapewne zmieniać jak w kalejdoskopie.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości